Artykuł pochodzi z lutowego numeru Czwartego Wymiaru (02/2021).
Przejdź do zakupu najnowszego numeru Czwartego Wymiaru z darmową dostawą.
Czym jest miłość?
Miłość. Najpiękniejsze i najwyższe, jeżeli chodzi o częstotliwości, uczucie na świecie. W imię miłości dokonywano największych bohaterskich czynów i… największych zbrodni. Jest jednocześnie tematem tabu i czymś, czego pragną doświadczyć wszyscy. A paradoksalnie ci, którzy jej uwłaczają, potrzebują jej najbardziej.
Miłości poświęcono ogrom książek, utworów muzycznych, filmów i tomików poezji. Jest najpopularniejszym tematem w sztuce i kulturze. Ma wiele odmian i oblicz – miłość partnerska, rodzicielska, przyjacielska, do samego siebie oraz wiele innych. Miłość jest uczuciem nieuchwytnym i eterycznym. Każdy jej potrzebuje, lecz nikt nie potrafi jej sobie załatwić. Każdy jej szuka, lecz mało kto potrafi ją znaleźć. Szukamy jej w innych ludziach, jako jej generatorach, a oni robią dokładnie to samo, co my – szukają jej w innych. Miłość istnieje i nie istnieje za jednym razem. Miłość jest i jej nie ma jednocześnie. Miłość czujemy od drugiej osoby, ale to nie ona jest jej twórcą. Miłość nie zna zasad logiki czy niekiedy nawet moralności. Często nie po drodze jej również z rozsądkiem. Łatwo ją zranić i zagłuszyć. Jest niezwykle silna i delikatna zarazem.
Rodzaje miłości
Mówiąc o miłości, przywykliśmy mówić o miłości partnerskiej, romantycznej czy seksualnej. Zapominamy jednak o miłości najważniejszej, bez której inne rodzaje nie istnieją, czyli miłości własnej. Nie chodzi tu o samouwielbienie, narcyzm czy samolubność. Niektórzy w hasłach „Pokochaj siebie” dostrzegają egocentryzm i zuchwałość. Nauczono nas społecznie fałszywej skromności, nadmiernej pokorności i wstydliwości. Jednostki pewne swojej wartości, kochające i akceptujące siebie często postrzegane są jako te zapatrzone w siebie i powierzchowne. Często kiedy brakuje nam uczucia miłości, szukamy go na zewnątrz. W doświadczeniach i innych ludziach, często toksycznych i równie mocno jej potrzebujących. Jednak miłość jest już w nas – nie ma potrzeby jej szukać. To nie produkt policzalny, fizyczny i namacalny. To nie siła rządzona prawami fizyki. To uczucie inne niż wszystkie, bo nie można go również w sobie wywołać. Współczucie, wdzięczność, docenienie, podziw, zachwyt – tak, ale nie miłość.
Miłość ma również to do siebie, że zaniedbana, kwestionowana, wymuszana czy kontrolowana umysłem i ego łatwo może zamienić się w nienawiść i strach. Strach jest najniższą wibracyjnie emocją i jest przeciwieństwem miłości. Kiedy spojrzymy na genezę innych negatywnych uczuć, jak nienawiść, zazdrość, złość czy smutek, zobaczymy stojący za wszystkim strach. Strach przed odrzuceniem, byciem kimś nieważnym, byciem słabym, zranieniem. Miłość i strach są uczuciami przeciwstawnymi, od których wszystko się zaczyna, lub na których wszystko się kończy. Jednak oba uczucia i emocje są niezwykle często mylone. Miłość – ze strachem przed byciem lub niebyciem takim czy innym. To nie miłość jest ślepa, a my, podążający za uczuciem strachu i niepewności. Dlatego tak często parzymy się i ranimy – bo szukamy miłości „gdzieś tam”, w innych ludziach, miejscach i doświadczeniach. Niezwykle daleko od miejsca jej prawdziwej lokalizacji – w nas samych.
Moment, w którym zaczynamy rozumieć, że nikt nigdy prawdziwie nas nie pokocha, dopóki my sami tego nie zrobimy, jest momentem przełomowym. Zaczynamy wówczas w końcu rozumieć zasadę zwierciadła wszechświata – to co w nas, to na zewnątrz. To co dajesz, wraca zwielokrotnione. Karma. I inne potwierdzenia tej jakże ważnej zasady życia.
Moc człowieka
Jako ludzie jesteśmy jednymi z najpotężniejszych generatorów energii. Potrafimy zmieniać swoje częstotliwości czy wibracje. Im więcej w nas strachu, złości, nienawiści czy zazdrości, tym niższe są nasze wibracje. Im więcej w nas wdzięczności, miłości, radości i akceptacji, tym nasze wibracje rosną coraz bardziej. A we wszechświecie istnieje zasada – podobne przyciąga podobne. Jak magnes czy swego rodzaju zbiorowa podświadomość. W życiu przyciągamy dwa rodzaje wydarzeń, ludzi i sytuacji – te podobne do nas i te, które mają nas czegoś nauczyć lub na coś wskazać. Kiedy dany aspekt naszej natury jest uzdrowiony, wibrujący silną i witalną energią – przyciągamy podobne. Kiedy zaś dany aspekt jest zaburzony lub wypaczony – przyciągamy to, co pozwoli nam się uzdrowić, przetransformować i odmienić na lepsze. Toksyczni partnerzy, wymagający rodzice, prześmiewczy przyjaciele czy poniżający współpracownicy – to tylko odzwierciedlenie tego, co mamy w środku. Naszej niepewności, lęku, przerażenia, złości czy nienawiści do kogoś lub czegoś. Im więcej będziemy się na tym skupiać, zagłębiać i generować jeszcze więcej takich emocji – tym lej będzie się pogłębiał. Wypaczamy swoją rzeczywistość, w której pojawia się i napływa coraz to więcej okropnych ludzi, wydarzeń i doświadczeń. A w rzeczywistości – bardziej dosadnych wskazówek pokazujących nam, co w nas samych jest nie tak, lub co mamy do uzdrowienia i poprawienia. Swoją negatywnością przyciągamy inną negatywność, aby się ze sobą zderzyły i otworzyły nam oczy, pomogły nam się obudzić i zakwestionować dotychczasowe życie i wybory.
Im więcej zaś jest w nas miłości, akceptacji, luzu, wdzięczności, poczucia przynależności i im bardziej żyjemy bez pośpiechu, presji, oceniania innych, narzucania sobie chorych wymogów, tym więcej szczęścia jest wokół nas. Tym częściej spotykamy na swojej drodze pozytywnych i szczerych ludzi godnych zaufania, tym więcej życiowych okazji wpada nam w ręce, tym więcej wydarza się szczęśliwych „zbiegów okoliczności” i tym częściej czujemy w sercu radość i… miłość. Miłość wyrażoną wdzięcznością i chęcią dzielenia się swoim szczęściem.
Nie bez powodu mówimy: „bądź zmianą, którą chcesz dostrzec w świecie”. I choć powiedzenie odbierane jest trochę jak frazes, wskazuje na sedno sprawy. Wszystko zależy od nas – od naszych wyborów, nastawienia i tego, co w sobie mamy, co pielęgnujemy. Kiedy brakuje nam miłości, rozwiązaniem nie jest wybranie się w długą życiową podróż w jej poszukiwaniu. Rozwiązaniem jest zadanie sobie pytania: „Co i kiedy sprawiło, że przestałem/am siebie kochać? I co mogę z tym zrobić?”.
Im więcej zaczniemy pracować nad sobą – nad sposobem myślenia i postrzegania świata, nad podejściem do naszych utartych schematów myślowych, nad postrzeganiem samego/samej siebie, tym mocniej zaczniemy rozkwitać w miłości.
Sposób na wieczną miłość
Pokochanie i zaakceptowanie siebie sprawia, że z przestrzeni znikają ludzie dotychczas nas krytykujący, wyśmiewający i oceniający. Lub po prostu my przestajemy ich dostrzegać. W momencie, w którym zaczynamy o siebie dbać, rozwijać się, wzrastać czy po prostu przestajemy na siłę się zmieniać w imię miłości do siebie – nie z nienawiści, rozczarowania czy chęci spełnienia cudzych oczekiwań – zmienia się wszystko. Nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, cały nasz świat się transformuje. Niczym bajkowa kraina dotychczas przysłonięta bagnami wątpliwości i pustyniami kompleksów, spowita mgłą rozpaczy, zamieniająca się na naszych oczach w krainę pokrytą kolorowymi łąkami akceptacji i docenienia, z płynącymi strumieniami pewności siebie i wzrastającymi drzewami stabilności i spokoju.
Dlatego nieważne, w jakiej sytuacji i momencie życia się znajdujemy i jak bardzo brakuje nam miłości, odpowiedź na pytanie, jak przyciągnąć miłość, jest zawsze jedna – spojrzeć do własnego wnętrza i zacząć układać rozsypane elementy. Pozbyć się zbyt przecenianej wartości uszczypliwości i krytyki innych czy narzuconych nam nieświadomie społecznych programów i systemów, a odnaleźć w sobie wdzięczność i radość z małych chwil. Miłość jest w nas zawsze i wszędzie, nigdy nie znika, ani się nie wypala. Czasami tylko zostaje przytłoczona nadmiernym kwestionowaniem własnej wartości, kompleksami i porównywaniem się z innymi na zasadzie kontrastów. A uleczona miłość do samego siebie zaczyna działać cuda, zmieniając po kolei nasze relacje z innymi, doświadczenia, wydarzenia i sytuacje życia codziennego. Pomimo tego, jak ciężkim i trudnym doświadczeniem jest pozorny brak miłości w życiu, rozwiązanie jest bardzo proste. Właśnie na tym polega piękno miłości i radości w życiu, że choć wielkie i wspaniałe, tak naprawdę są proste, dostępne dla każdego i wymagają tylko naszego otwarcia się na nie.
Zgadzam się miłości do siebie najważniejszy, ale zarazem najtrudniejszy rodzaj miłości. To także ten rodzaj miłości, której uczymy się całe swoje życie.